Nowoczesne technologie otaczają nas niemal z każdej strony. Wiele z nich pozwala zwiększyć bezpieczeństwo na drodze. Niestety coraz częściej zdarza się, że wykorzystywane są też podczas oszustw i prób szantażu. Ofiarą takich praktyk padł jeden z naszych klientów. W tym przypadku nagranie wykroczenia wcale nie miało posłużyć zwiększeniu bezpieczeństwa, a celom… czysto zarobkowym.
Wielu kierowców decyduje się na zakup kamery samochodowej, aby zwiększyć poziom bezpieczeństwa podczas jazdy. Takie rozwiązanie przydaje się również podczas kolizji lub wypadku. Dzięki nagraniu łatwiej jest ustalić, który z uczestników zdarzenia zawinił. Rejestracja różnych drogowych incydentów nie zawsze jednak wykorzystywana jest w sposób uczciwy. Przekonał się o tym jeden z naszych klientów.
Kilka tygodni temu zgłosił się do nas młody mężczyzna, który został zaszantażowany przez innego uczestnika ruchu. Ten usiłował wmówić naszemu klientowi, że wymusił pierwszeństwo, powołując się na nagranie z kamery samochodowej. Pomimo że nie doszło do uszkodzenia żadnego z pojazdów, szantażysta zażądał zapłaty za nieprzekazanie nagrania funkcjonariuszom policji. Zapewnił, że po otrzymaniu kwoty 500 zł usunie nagranie.
Zachowanie mężczyzny wydało się naszemu klientowi mocno podejrzane. Tym bardziej, że jego zachowanie wskazywało na to, iż celowo przepuszczał inne pojazdy, wyjeżdżające z drogi podporządkowanej. Ostatecznie nie doszło do transakcji.
Bez namysłu zgodziliśmy się podjąć próbę rozwiązania sprawy i rozpocząć detektywistyczne śledztwo. Punktem wyjściowym był rysopis szantażysty oraz wskazanie miejsca, w którym doszło do próby szantażu. Następnie sporządziliśmy spis wszystkich punków w okolicy, w których istnieje duże ryzyko naruszenia przepisów i przystąpiliśmy do działania.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Na jednym ze skrzyżowań dostrzegliśmy pojazd zgodny z opisem naszego klienta, który chciał przepuścić innego uczestnika ruchu, mimo iż miał pierwszeństwo przejazdu. Próba zakończyła się niepowodzeniem, dlatego postanowiliśmy skorzystać z okazji. Mężczyzna skręcił w drogę wewnętrzną, by za chwilę skierować się na wyjazd z niej, prowadzący prosto na drogę z pierwszeństwem. Było to świetnie miejsce, na wypatrywanie nadarzającej się okazji.
Prywatny detektyw reprezentujący naszą agencję, był oczywiście również zaopatrzony w wysokiej jakości kamerę samochodową, a także w dyktafon. Przed przystąpieniem do akcji zanotowaliśmy numery rejestracyjne podejrzanego auta. Szybko wjechaliśmy na drogę podporządkowaną, by móc skonfrontować się z podejrzanym. Powtórzyła się dokładnie taka sama sytuacja, jaką opisał nasz klient. Mężczyzna użył sygnału świetlnego, dając znak, że ustępuje pierwszeństwa, z czego oczywiście skorzystaliśmy. I tu nagle kierowca zmienił zdanie, ruszając z miejsca, jednak na tyle wolno, aby uniknąć zderzenia.
My zaś pojechaliśmy dalej, a szantażysta ruszył za nami, by za chwilę nas wyprzedzić, dając znak, abyśmy zjechali na pobocze. Tak też uczyniliśmy, mając już przygotowany sprzęt nagrywający. Rozmowa zaczęła się całkiem przyjaźnie, a „poszkodowany” przez nas kierowca zaproponował pokojowe rozwiązanie sprawy, o ile zapłacimy mu kwotę 500 zł. Podkreślił przy tym, ile punktów karnych grozi za wymuszenie pierwszeństwa i jak bardzo wzrosły kwoty mandatów.
Ku zaskoczeniu mężczyzny, poprosiliśmy jednak o wezwanie policji. Po kilku próbach zastraszenia nas mężczyzna zdecydował się jednak odjechać. Zarejestrowaliśmy jednak jego wizerunek i numer rejestracyjny, a całe zdarzenie zostało nagrane. To wystarczyło, by zgłosić na policję próbę szantażu. Co ciekawe, okazało się, że jest to już kolejne zgłoszenie, jednak żadnemu z kierowców nie udało się nagrać zaistniałego zdarzenia. Mężczyźnie postawiono zarzut gróźb dążących do wymuszenia określonej czynności. Przypomnijmy, że za taki czyn grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Historia tego śledztwa stanowi świetny przykład tego, jak narzędzie szantażysty obróciło się przeciwko niemu. Nagranie z kamerki samochodowej może stanowić dowód nie tylko przy wskazaniu sprawcy wypadku, lecz również w przypadku prób różnego typu szantaży i wymuszeń. Te niestety w ostatnim czasie zdarzają się coraz częściej. Dlatego uczestnicy ruchu drogowego powinni być czujni, a przede wszystkim zachować zimną krew i nie ulegać próbom zastraszenia.
W tej i podobnych sprawach radzimy skorzystać z naszej pomocy, gdyż samodzielne podejmowanie śledztwa może nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Autor nagrania musi stawić się na policji w charakterze świadka, a często także w sądzie. Policja na podstawie nagrania z wideorejestratora może wyciągnąć także konsekwencje wobec zgłaszającego jeżeli złamane zostało prawo.