Pierwsze oznaki zdrady męża – jak je rozpoznać?
22 kwietnia 2024
Atak Rosji na Ukrainę, który rozpoczął trwającą do chwili obecnej wojnę, wstrząsnął całą społecznością międzynarodową. Państwo ukraińskie już blisko rok walczy z najeźdźcą, a tysiące kobiet i dzieci z obawy o własne życie zmuszonych zostało do opuszczenia kraju. Wiele państw udzieliło wsparcia Ukrainie. Bezczynni nie pozostali również prywatni detektywi.
Na terenie Ukrainy działają specjalne zespoły dochodzeniowe, których zadaniem jest zbieranie dowodów zbrodni wojennych, jakich dopuściły się rosyjskie jednostki. Relacje osób, które doświadczyły okrucieństwa najeźdźców, zbierają m. in. śledczy reprezentujący ukraińską organizację Truth Hounds. Detektywi na Ukrainie dokumentują dowody przestępstw wojennych, zgodnie ze standardami Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze.
Prywatni detektywi działający na Ukrainie są mocno zaangażowani w swoje działania. Robią rozeznanie w miejscu zbrodni przeważnie w ciągu 24 do 48 godzin od wycofania się rosyjskich wojsk. Na chwilę obecną trudno jednoznacznie ocenić, jakie rezultaty przyniosą prowadzone śledztwa, jednak pewne jest, że śledczym udaje się gromadzić wiele wiarygodnych dowodów. Przesłuchano też wielu świadków zbrodni, a ich zeznania przedstawione zostały następnie odpowiednim organizacjom, sądom międzynarodowym, ukraińskim organom śledczym, a także przedstawicielom mediów.
Działający na Ukrainie detektywi, zbierając materiał dowodowy, szczególną wagę przykładają do opisów żołnierzy, dostarczanych przez świadków. Znaczenie mają dla nich takie detale jak mundury, odznaczenia, a także wygląd zewnętrzny wojskowych. Ułatwiają one bowiem identyfikację jednostki, do której należą, a która dopuściła się przestępstwa. Zdarza się też, że detektywi powracają w miejsca, gdzie popełniona została zbrodnia, ze zdjęciami domniemanych sprawców, celem ich identyfikacji. Ich praca obejmuje zatem chodzenie od domu do domu i przesłuchiwanie ocalałych świadków zbrodni, a także poszukiwanie dowodów ich popełnienia.
Ponadto detektywi wykorzystują w swojej pracy nagrania z drona, a także media społecznościowe, które pomagają w określeniu skali rosyjskich zbrodni wojennych. Nowoczesne rozwiązania, takie jak skanery 3D wykorzystuje się również do tworzenia modeli zniszczeń infrastruktury. Warto dodać, że działania śledcze prowadzone na Ukrainie, wspierane są też przez inne państwa, tj. przez Litwę, Łotwę, Estonię, Słowację, Polskę i Czechy. Swoje wsparcie zaoferował również francuski zespół ekspertów medycyny sądowej, który pomagał podczas identyfikacji ciał po masakrze w Buczy.
Pomoc oferują również dziennikarze śledczy oraz zagraniczne organizacje, w tym brytyjskie Centre for Information Resilience, które zajmuje się prawami człowieka. Strona ukraińska może liczyć na wsparcie w formie zdjęć satelitarnych oraz przechwytywanych rozmów, które mogą posłużyć jako dowody w postępowaniach karnych.
Prywatni detektywi działający na Ukrainie stanowią ważne wsparcie dla ukraińskiej prokuratury, Służby Bezpieczeństwa oraz jednostek policji. Wszystkie te służby dążą do zebrania jak największej ilości dowodów na popełnione zbrodnie wojenne, które Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) będzie mógł wykorzystać w toku wszczętego, ogólnokrajowego śledztwa. Choć Ukraina nie jest członkiem MTK, to władze ukraińskie zgodziły się, by Trybunał prowadził dochodzenie dotyczące zbrodni popełnionych na jej obszarze.
Fakt, że Rosjanie dopuścili się zbrodni wojennych na Ukrainie (polegających m.in. na gwałtach i torturach ludności cywilnej), został już potwierdzony przez specjalną, niezależną komisję, powołaną przez ONZ. Zebrane przez śledczych dowody jednoznacznie wskazują rażących nadużyć, do których doszło w regionach Kijowa, Czernihowa, Charkowa oraz Sumy.
Strona ukraińska wszczęła blisko 16 tys. postępowań dotyczących potencjalnych zbrodni wojennych. Rozpoczęcie śledztw w sprawie wszystkich faktycznie popełnionych, jest na ten moment praktycznie niemożliwe, dlatego Ukraina zdecydowanie potrzebuje jeszcze większego wsparcia ze strony środowiska międzynarodowego.
W samej Buczy, po okupacji, za którą stały wojska rosyjskie, odkryto ponad 1000 ciała ofiar cywilnych. Sama Rosja zaprzecza, iż dopuściła się zbrodni, nazywając zebrane dowody czystą inscenizacją.
